Spektakl inspirowany nominowanym do Oskara filmem Andrew Jareckiego Capturing the Friedmans, opowiadającym historię rodziny Friedmanów, której świat nagle przewraca się do góry nogami, kiedy ojciec Arnold i najmłodszy syn Jesse zostają aresztowani i oskarżeni o molestowanie dzieci.

Casus Friedmanów – pomimo swej amerykańskości – przekracza ciasne ramy kulturowe, pozwala odkryć mityczną tkankę tej historii i godną Sofoklesa tragiczność losów jej bohaterów. Suma składających się na nią elementów – przekroczenie tabu, wina jednostki, sąd, rozłam wewnątrz rodziny, konsolidacja społeczności przeciwko winowajcom, ofiara składana przez winowajcę dla jego syna – stanowi o jej teatralności i ponadkulturowości. Teatr jest medium, które ma szansę wydobyć z tej historii to, co w filmie siłą rzeczy musiało pozostać stłumione. Fakt, iż spektakl rozegra się 7000 km od miejsca prawdziwych zdarzeń, tylko wzmacnia uniwersalność przekazu.

„Sekretne życie Friedmanów” to też spektakl samych fantastycznych kreacji. Aktorzy stają przed nami dziwnie bezbronni, jakby ogołoceni z aktorstwa, pozbawieni wszystkich trików i wyuczonej gry. Eksponują intymność. Dla widza wejście w ten świat jest niemal koniecznością, bardzo intensywnym doznaniem. Podglądamy bohaterów, siadamy obok nich, zagadują nas w drodze do kolejnych miejsc. Nawiązujemy z nimi więź, a za chwilę okazuje się, że nic nie jest takim, jakim się wydaje. Magia teatru czy iluzja życia?
Teatr dla Was, Magda Mielke
Zabiera widzów w podróż, nie obiecując, jaki będzie jej koniec, ile to będzie kosztowało. Zawłaszcza ich emocje, wymagając czegoś jeszcze trudniejszego od aktorów. Mają stanąć przed nami dziwnie bezbronni, odrzucić wszystkie triki i wyuczone gry. Zdjąć z siebie aktorstwo, a wyeksponować intymność, rzecz jasna cały czas pozostając w rolach. Przyznam, że dawno nie przytrafiło mi się w teatrze czuć się tak zaanektowanym przez przedstawienie, wejść w jego świat tak intensywnie, aby być (wraz z innymi takimi jak ja podglądaczami) jego częścią. Dziwaczni Friedmanowie niepostrzeżenie stają się nam nieobojętni, może nawet bliscy. Niezależnie od tego, co zrobili lub czego nie zrobili.
Gazeta Prawna, Jacek Wakar