Blog
Uczestnicy drugiej dyskusji: Karol Mazurek [KM], Aleksandra Klimek [AK], Ekaterina Sharapova [ES], Łukasz Włosek [ŁW], KP.
Sprawozdanie z Badań ściśle tajnych
Literatura znów konsekwentnie domaga się więcej. Muszę pogratulować organizatorom oraz twórcom, którzy pracowali nad programem tegorocznych Konfrontacji Teatralnych. Udało im się pokazać różnorodną wielką literaturę światową. Tym razem to był współczesny tekst jednego z najbardziej znanych i wybitnych autorów – Iwana Wyrypajewa. W centrum spektaklu „Badania ściśle tajne” niewątpliwie jest tekst. Jak powiedział reżyser tego spektaklu Norbert Rakowski, po uzgodnieniu z autorem on skrócił tekst bardzo mocno. Po wprowadzonych przez reżysera zmianach oraz po dodaniu otoczki ruchowej, która przedstawiała społeczeństwo w różnych jego stadiach, tekst nadal został tym najważniejszym elementem spektaklu. Właśnie dlatego odbiorca zwracał uwagę na brzmienie i wyrazistość samego tekstu, który ma w sobie mocny potencjał słuchowiska. Poza tym pytania, które pojawiają się w tekście, wprowadzają nas w świat, gdzie nie wszystko jest takie oczywiste. Znów czujemy, jak to w większości tekstów Wyrypajewa, że pełzamy gdzieś obok sensu życia. W przypadku, gdy udaje nam się nawet trochę do niego zbliżyć, ucieka i obraca się w mgłę. Teksty Wyrypajewa najczęściej pomagają odbiorcom odnaleźć się w tym chaotycznym świecie, zmuszają do myślenia, pobudzają do refleksji. Po przeczytaniu tekstów czy po obejrzeniu przedstawień opartych na tych tekstach pojawia się zazwyczaj jeszcze więcej pytań.
Chcieliśmy odnaleźć te odpowiedzi i zrobiliśmy swoje Badania na temat wyborów osobistych. Jak w naszym świecie my, nowe pokolenie, jesteśmy w stanie odpowiedzieć na te zadane przez autora tekstu pytania? Szczerze mówiąc, próby odpowiedzi na takie pytania stanowiły wyzwanie. W naszych badaniach ściśle tajnych wzięli udział młodzi ludzi, studenci oraz osoby pracujący z różnym wykształceniem w wieku od 18 do 34 lat.
-
-
O pytaniach
-
Odpowiedzialibyście na pytania zadane naszym bohaterom tak otwarcie i szczerze? Wzięlibyście udział w takim badaniu ściśle tajnym?
KM: Badania były dość ciekawe, więc wziąłbym udział w takim badaniu. No i oczywiście odpowiadałbym szczerze.
KP: Myślę, że nie wzięłabym udziału w tym badaniu, ponieważ patrząc na to, w jakim stanie psychicznym byli pozostawieni później uczestnicy badania, stwierdzam, że granie nie byłoby warte świeczki za jakiekolwiek pieniądze. Jako przyszły psycholog stwierdzam, że po badaniu powinno być udzielone jakieś wsparcie psychologiczne tym osobom. A badani byli pozostawieni bez jakiegokolwiek wsparcia. Myślę, że ja bym nie wzięła udziału w czymś takim.
AK: Marzymy o tym: jesteśmy samotni, boli nas to, że musimy być profesorami i naukowcami, żeby ktoś zechciał nas próbować odczytać.
ES: Poważnie? Musimy być profesorami, żeby ktoś nami się zainteresował? W innym przypadku jesteśmy ciemni i nikomu nie potrzebni?
AK: To jest moje subiektywne i osobiście podejście do tego. Chodzi mi o wyznacznik, czyją opinię bierzemy pod uwagę? Czyja opinia się liczy? Czy ta firma zadałaby te same pytania szkolnej woźnej, która obserwuje dzieci, jak rosną, jak się rozwijają?
ES: W sztuce chodziło o tą małą część społeczeństwa, chodziło o inteligencję, przy tym konkretny lewicowo-liberalny sektor. Tak mi się skojarzył ten jeden miliard na planecie. Więc przepraszam, ale woźna niestety nie nadawałaby się na takiego typu badanie. Nie przypadkowo firma wybrała właśnie tych bohaterów – zainteresowała się moralnością osobistą wykształconych, myślących i bogatych ludzi.
ŁW: A przepraszam z jakiego powodu ci profesorowie się nadają? Czy oni rzeczywiście zasługują na to? Czy oni podjęli jakąkolwiek decyzję? Czy wyszli po tym badaniu z czymś? Czy oni jakoś się zmienili? Nie. To dlaczego by nie zapytać woźnej?
AK: Tak, myślę, że zamiast tego końcowego rozpaczliwego „nie wiem już!” widziałabym scenę, gdzie dochodzą do nas głosy ludzi, którzy zadawali te pytania. Robią krótki brief na temat wyników tych badań. To była pointa, na którą wszyscy czekaliśmy, a jednak się nie doczekaliśmy. Czekamy na wyniki badań!
ŁW: Chciałbym z kolei też jako osoba świadomie w tym spektaklu uczestniczyć, a może nawet zadecydować o losie jednej z tych osób.
AK: Tak. Idźmy dalej. Zróbmy ankietę czy głosowanie. Niech każdy z widzów odpowie na pytanie – zabijamy 7 miliardów czy nie? Każdy podnosi rękę – to byłby ciekawy zwrot akcji. Pointa ożywiająca na koniec…zamiast „nie wiem”.
ES: Chcemy brać w tym udział, być częścią tego i działać nie biernie siedząc w wygodnych fotelach Sali Operowej, a czynnie działać, decydować.
Co sądzicie o tych pytaniach, czy były dla was interesujące? Jak myślicie, czy warto rozmawiać o takich rzeczach? Warto o tym mówić na scenie?
KP: Osobiście uważam, że o wszystkim, co jest kontrowersyjne warto rozmawiać, jest to bardzo ciekawe przede wszystkim poznawczo. Myślę, że gdyby takie badanie było przeprowadzone naprawdę w życiu, to sporo osób wzięłoby w tym udział, żeby dowiedzieć się więcej o sobie i o swoich bliskich.
KM: Dla mnie te pytania były czasami zbyt intymne. Prowadzący wywiad tłumaczyli się, że chcą zbudować portret psychologiczny każdego odpowiadającego. Myślę, że większość z tych pytań nie była konieczna dla takiego obrazu psychologicznego.
Jacek Wakar, który prowadził rozmowę, powiedział, że te pytania go bardzo interesują, tak osobiście. Myśli o tym w sypialni czy w toalecie? Wy też myślicie o tym?
KP: Przede wszystkim nad tymi pytaniami zastanawiam się, kiedy jestem sama i kiedy mam przestrzeń w głowie na rozmyślanie. Wtedy kiedy nie mam jakiejś gonitwy myśli. Moment przed snem może być dla mnie najlepszy na takiego typu refleksje.
KM: Myślę, że każdy z nas gdzieś w głowie ma ukryte te pytania i odpowiedzi na nie.
ŁW: Może żeby zadziałać czynnie trzeba zrobić własne badanie i odpowiedzieć na pytania, które padły w sztuce?
-
-
Odpowiedzi i komentarze
-
Chcecie się przedstawić?
KS: Maksim.
ES: Nikt więcej? No to odpowiedzmy na te pytania. Pierwsze pytanie „Czy zdarza się wam kłamać?”
KP: oczywiście
KM: oczywiście że tak. Zdarza się.
KS: Kłamię i dużo.
ES: Dlaczego to robicie?
KS: Z różnych powodów: osobistych, zawodowych i matrymonialnych.
KP: Czasami dlatego, żeby nie krzywdzić innego człowieka, czasami chcemy pójść na łatwiznę, bo tak jest łatwiej.
AK: Żeby być na co dzień troszkę mniej okrutnym.
EK: Tak. Wracamy do tych dwóch najbardziej istotnych problemów społeczeństwa – ekologia i ten fakt, że jesteśmy okrutni.
Drugie pytanie „Czym jest człowiek”?
AK: Sumą oddechów
ŁW: Wypadkiem ewolucji
ES: Mięśniami i kośćmi
AN: Zbiorem komurek
ŁW: Użytkownikiem planety
KM: Niech Pani psycholog się wypowie…
KP: Jest najinteligentniejszym ze ssaków, jest istotą rozumną, jest zlepkiem wielu emocji, wielu cech. Jest tym, co najtrudniej zdefiniować. To nie powinno być trudnym, bo wszyscy jesteśmy ludźmi. Każdy z nas powinien czuć, kim jest, jednak jest ciężko znaleźć tą definicję, taką jednoznaczną. Myślę, że jest to kwestia bardzo indywidualna. Człowieczeństwo ogólnie jest indywidualną kwestią, bo to, co dla mnie jest ludzkie, nie koniecznie może być dla drugiego człowieka takie same.
KS: Jest to istota u swoich podstaw bardzo ograniczona, aczkolwiek z bardzo dużym potencjałem, zarówno do dokonywania wielkich rzeczy, jak i do zepsucia.
Czy zażywaliście LSD, grzyby, ajalaskę?
AK: Nie, nie miałam z kim, tak samo, jak nie mam z kim zrobić dzieci.
ŁW:Nie, ale gdyby ktoś chciał….
KS: LSD i grzyby, ajałaskę nie.
ES: A uczestniczyłeś w obrzędach szamańskich?
KS: Czy okultystyczne też się zaliczają?
ES: Tak.
KS: To w takim razie tak.
Czy wierzycie w Boga?
AK: Tak
ŁW: Oczywiście, że wierzę. To jest idiotycznie nie wierzyć. Lepsze pytanie moim zdaniem „Czy należy czcić Boga?”
AK: Bywa okrutny
ES: Też wierzę, ale bliżej mi pojmowanie tego profesora, bohatera z Badań, ten łącznik, wspólna energia, to powiązanie wszystkiego ze wszystkim. Z jednej rzeczy wychodzi druga, nic nie ginie i nie znika. No i na wszystko jest przyczyna. A przyczyna przyczyny to jest Bóg.
KS: Wierzę…Bóg próbuje na nas bardzo paskudne dowcipy. Bóg jest konstruktem stworzonym społecznie, przez ludzi. Dla ich spokoju, dla ich potrzeb.
Czy uprawialiście seks z zamężną kobietą/żonatym mężczyzną?
AK: rozwodnik się liczy?
ŁW: Otóż nie.
ES: Myślę, że nie, ale nigdy nie pytam. Więc jak nie pytamy, to nikt nam nie odpowiada. Jak w danym przypadku z trzech osób żadna nie powiedziała prawdę, nawet wtedy, kiedy ją zapytano. Obawiam się, że w rzeczywistości tym bardziej nie dostaniemy szczerej odpowiedzi na te pytania.
AK: Ten repertuar pytań powinien trafić do zestawu barowych pytań przy poznawaniu nowych osób. To jest świetny zestaw.
KS: Nie.
A co myślicie na temat takiego typu związku, który był pokazany w sztuce? Taki trójkąt miłosny? Kiedy mąż i żona przekonani, że każdy z nich jest zbyt konserwatywny, żeby wyjść poza schemat.
KM: Z jednej strony oboje małżonków nic o tym nie wiedziało, tak? Oboje uważali, że mają takie, a nie inne poglądy, a jednak druga strona była w stanie zdradzić. Ale to, że wybrali tą samą osobę świadczy o tym, że jednak byli sobie bardzo bliscy.
KP: Ten moment, kiedy jeden z bohaterów powiedział, że człowiek nie jest stworzony do monogamii, mnie strasznie zasmucił. Mimo że z biologicznego punktu widzenia człowiek taki jest, ale to jest przykre, że człowiek po tylu latach ewolucji nie jest w stanie podobno kochać jednej osoby. Jedna osoba nie jest dla niego wystarczająca. Wręcz musi posuwać się do tak drastycznych kroków, jak zdrada. Po to jesteśmy osobami rozumnymi, to właśnie nas oddziela od zwierząt, że potrafimy porozumiewać się za pomocą języka. Możemy się ze sobą komunikować, mówić o tym, co dla nas odpowiada, co nam nie odpowiada, o swoich potrzebach. Tych seksualnych również. Przykro jest to, że te postaci mimo tego, że są na tyle sobie bliskie, mówię o małżeństwie, tak wykształcone, tak światłe, a mają problem z tak naprawdę podstawową rzeczą…z komunikacją i z wyrażaniem swoich potrzeb, uczuć, pragnień, a nawet fantazji.
AK: To nie jest problem jednostek tylko. To jest problem szerszy. Jesteśmy okrutni dla siebie nawzajem poprzez kłamstwo, bo oni, tak jak większość, są dla siebie okrótni tylko po to, żeby utrzymać status quo. Tylko po to, żeby to było w cudzysłowie normalne. Tylko dlatego, że wszyscy tak robią. Każdy z nich uważa drugiego za, tak jak mówisz, światłe, wykształcone, normalne, mądre. Więc powstaje pytanie, co jest bardziej cywilizowane? Trwanie w kłamstwie na rzecz dobra wspólnego czy właśnie okrutne mówienie sobie prawdy?
Następne pytanie – co myślicie o aborcji i eutanazji? Akceptujecie czy nie?
AK: Akceptuję świadome zabójstwo
ES: Więć pierwsze i drugie?
AK: Tak. Bardzo jest mi bliska tutaj myśl bohaterki biolożki z Watykanu Reichel. Pogódźmy się z tym, że jesteśmy gatunkiem zabijającym. Halo! Nie róbmy z tego tragedii. Zabijamy się nawzajem od zawsze, więc aborcja jest takim samym zabójstwem, jak każde inne. To, czy jest potrzebne czy nie, jest kwestią drugorzędna. Natomiast czasami trzeba zabić.
ES: No i tutaj chodziło też o konkretny termin – do 22 tygodnia to nie jest zabójstwo, bo komórki w tym wieku nie odczuwają bólu.
AK: Słyszałam też taką tezę, że człowiek staje się człowiekiem dopiero kiedy potrafi dodać dwa do dwóch, może to jest ta granica?
ŁW: Człowiek staje się człowiekiem, kiedy po raz pierwszy idzie do pracy i płaci od tego podatek.
KS: Popieram aborcję…próbowałem zastosować na sobie, ale nie wyszło. Jeżeli chodzi o 22 tygodni, to dla mnie nie ma różnicy, akceptuję aborcję do 18 roku życia.
ES: Później też?
KS: Pewnie. Tylko później to już jest zabójstwo. Ale ogólnie śmierć jest zbawieniem…po śmierci czeka na nas ulga.
ES: Nic więcej.
KS: Nie wierzę w życie pozagrobowe.
Co myślicie o samobójstwie, akceptujecie go czy nie?
AK: Tak.
ŁW: Powiem brutalnie, akceptuję. Pomyślcie zanim tego nie zrobicie.
KS: Tak.
Myślicie, że ludzi mogliby być monogamiczni, gdyby postarali się?
AK: Każda miłość jest pierwsza.
ŁW: W koniec końców byłoby nam głupio być monogamistami…
KS: Człowiek nie potrafi być monogamicznym. Przyczyny odrzucenia monogamiczności mogą być bardzo różnorakie, aczkolwiek wynikają przede wszystkim z naszego uwarunkowania.
Wyobraźmy, że wasza kobieta/wasz mężczyzna zdradza was z inną osobą?
ŁW: mam takie pytanie, czy ja znam tą drugą osobę? Jeżeli ją znam i oceniam, że jest dobrą osobą, to myślę, że nie miałbym nic przeciwko.
AK: Czyli akceptujesz konkurencję.
ES: To powiedziałabym, że jeżeli to jest w granicach naszej grupy teatralnej, to akceptuję to…właśnie tak się tworzą sekty i komuny, gdzie związki, pieniądze i dzieci są wspólne. Wszystko zostaje w rodzinie. Również geny.
KS: No to rozstaję się z suką.
ES: A gdyby zdradziłbyś ją z tą samą osobą?
KS: To nie mógłbym mieć jej za złe, cokolwiek by nie zrobiła.
KM: A jeżeliby dowiedział się o tej zdradzie?
KS: Zostawiłbym ją.
KM: Zostałbyś z kochanką?
KS: Nie.
KM: A gdyby byłeś wysoko postawionym doktorem nauk biologicznych pracującym w Watykanie?
KS: Wtedy swoją postawę zmieniłby na co bardziej przygarbioną i poszedłbym do spowiedzi. Biorąc pod uwagę karierę i wysokie stanowisko mógłbym zmienić swoje priorytety.
Dlaczego nie macie dzieci?
KP: Ja nie mam dzieci, bo mam 23 lata i chcę skończyć studia. Przede wszystkim.
KM: Nie mam dzieci, bo mam 19 lat.
AK: Nie mam, z kim.
ŁW: Bo nie jestem samowystarczalny w tym temacie.
KS: Bo ich nie lubię.
Czy chcielibyście kiedyś w przyszłości zaadoptować dziecko?
AK: Nie stać mnie.
ŁW: Nie lubię dzieci.
KS: Nie, bo dzieci potrzebują kolosalnej dawki energii i środków, aby uczynić z nich wartościowych członków społeczeństwa. Tym samym moim pierwszym wnioskiem jest, dlaczego sami nie powinniśmy włożyć tych samych środków i energii, żeby uczynić z siebie wartościowymi członkami społeczeństwa.
KM: To jest temat dla ludzi, którzy już są w poważnym związku. Dla nas to takie przyszłościowe. Nie możemy takiej decyzji podjąć sami.
KP: Myślę, że adopcja dziecka wiąże się z dużą odpowiedzialnością, bo jest to dużo trudniejsze, niż wychowanie swojego dziecka. Ciężko na to pytanie odpowiedzieć teoretycznie. Myślę, że dopiero jak znalazłabym się w tej sytuacji, to mogłabym na ten temat coś więcej powiedzieć.
Czy zgadzacie się z punktem widzenia profesora, który twierdzi, że 80 procent jest w genach człowieka i tylko 20 procent zależy od czynników zewnętrznych?
AK: Moja walka z tym, co mam od swoich rodziców, potwierdza tą tezę. Jednak nie poddaję się w tej walce.
KS: Procent zdecydowanie uległby zmianie. Na pewno nie dał bym takiego dużego procentu genom.
ES: Więc ile na ile?
KS: 50/50.
Czy nacisnęli byście na czerwony guzik, żeby zabić siedem miliardów nierozwiniętych do końca osób? Pozostawiając ten jeden miliard myślących, bardziej empatycznych intelektualistów w samotności?
KP: Ja bym nie nacisnęłam na takiego guzika, ponieważ jest to pójście na łatwiznę. Zamiast pomóc ewolucji tych ludzi, edukacji. Łatwiej jest człowieka skreślić, niż dać mu drugą szansę i nakierować na jakiś inny trop myślenia.
Naciskamy czy nie?
KS: Zdecydowanie tak! Lekką ręką. Właśnie głównym problemem społeczeństwa jest to, że jest głupie, a druga rzecz, że bardzo się do tej głupoty przywiązują i nie chcą jej zmieniać. Klimat też jest problemem społeczeństwa, ale bezpośrednio związany jest z tą głupotą. To jest objaw głupoty, nie przyczyna.
AK: Nie naciskamy…ale nie dlatego, że tych ludzi szkoda, a dlatego że oni mogą mieć inne zadania. Mogą się przydać.
ŁW: Ja bym nie nacisnął, bo jestem wyuczony w takie sprawy i doskonale wiem, jeżelibym nacisnął, to sambym wyzionął ducha.
ES: To wróciłoby do ciebie takim bumerangiem. Tak?
ŁW: Tak, to na pewno jest test.
ES: Byłam bliska do tego, żeby nacisnąć. Trzymałam już rękę. Przecież człowieczeństwo jest tym rakiem planety, użytkownikiem, zabójcą dobrego porządku i tej ogólnej energii, która wszystkich nas łączy. Zrobić dobrze dla całej planety naciskając jeden guzik…Kusi! Ale jednak nie nacisnęłabym.
AK: No i tak zatytułowałabym recenzję, którą bym napisała „Błądzenie palca po czerwonym guziku”. To było o tym, i to błądzenie…tych ludzi, próbujących skakać sobie do gardeł. Ludzi, którzy tak naprawdę się przytulali. To było błądzenie po czerwonym guziku. Ta scena z taką udawaną agresją…Nie wiem, czy to tak miało wyjść, czy to tak wyszło, że oni nie potrafią być agresywni.
ES: Nie było tam agresji wcale.
AK: Właśnie, jak dowiedzieliśmy się, była to grupa amatorska, takie złapanki z warsztatów. Widziałam takie niezdecydowanie między agresją a czułością. Takie „no chciałbym cię udusić, ale…tak nie chcę, lepiej cię przytulę”. To było ciekawe.
ŁW: Nic już nie dodam, ale mogę zacząć nowy wątek. Zauważyliście, że każdy z trzech bohaterów w jakimś momencie zwracał uwagę na to, ile dostał za to badanie?
ES: Tak, zwróciłam na to uwagę. Podkreślali, że takiej kwoty nigdy nie dostawali za żadne badania. Myślę, że to było naprawdę duża kwota, jeżeli już bogate osoby zwróciły na to uwagę. W związku z tym nasuwa się pytanie, co to było za badanie i czemu jest na tyle wartościowe?
AK: Jest to słuszna sugestia, że w dobie zwiększania inwegilacji i niebezpieczeństwa powinniśmy za to żądać opłat. Nie sprzedawajmy swoich danych za darmo!
ES: Tak, idziemy w zarobki, tylko to się liczy ostatnio…kanapka z hajsem.
ŁW: Jeżeli mamy być królikami doświadczalnymi, jak bohaterowie spektaklu, to bądźmy opłaconymi królikami.
ES: No i przy okazji im więcej, tym lepiej.
AK: Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
ES: To jest smutne. Nie uratujemy tego świata i ekologii, bo ten ratunek nie idzie razem z pieniędzmi. W tym cały sęk. Z polecenia Wyrypajewa zostaje nam tylko przygotować cudzych dzieci do śmierci w męczarni. Na to jeszcze mamy wpływ.
Recenzja w formie dyskusji powstała w ramach współpracy pomiędzy Akademickim Centrum Kultury i Mediów UMCS Chatka Żaka i Centrum Kultury w Lublinie.