Blog
Hirokazu Koreedy nie trzeba specjalnie przedstawiać. To bodaj najczęściej nagradzany japoński reżyser ostatniego ćwierćwiecza. Od rewelacyjnego Maboroshi no Hikari, fabularnego debiutu z 1995 roku (Złota Osella za reżyserię w Wenecji), Koreeda należy do czołówki światowego kina, a każde jego dzieło dostaje się na czołowe festiwale.
Tekst Macieja Kowalczyka ukazał się jako fragment podsumowania 75. Festiwalu Filmowego w Cannes na portalu Pełna Sala. Link do całego materiału.
Dziennikarze z rozkoszą przypięli Japończykowi miano kontynuatora dorobku Yasujirō Ozu, z którym łączą go m.in. skupienie na rodzinnych fabułach i śledzeniu obyczajowych przemian w Kraju Kwitnącej Wiśni. On sam jednak chętniej czerpie z nauk innego mistrza tamtejszego kina, czyli Mikio Naruse, któremu zawdzięcza wyjątkową czułość na tematy społeczne, czy lekcji, jakich udzielił mu Hou Hsiao-hsien. Czuje także pokrewieństwo z eksploatującymi podobne rejony Kenem Loachem czy braćmi Dardenne. Krzysztof Loska w tekście Nietrwałość jako kategoria estetyczna w sztuce japońskiej („Studia Filmoznawcze”, tom 34, Wrocław 2013) zauważył, że w przeciwieństwie do Ozu autor Ciągle na chodzie (2008) skupia się na związku sztuki z naturą. Stąd jego częste decyzje, aby kręcić z wykorzystaniem naturalnego światła i w plenerach, ograniczając paletę barw, żeby zaangażować widza w przeżycia bohaterów. Jednocześnie kamera często jest oddalona, zachowując obiektywizm osoby zerkającej z boku na zdarzenia, co pozwala uniknąć w jego często melodramatycznych fabułach sideł sentymentalizmu.
Polscy widzowie doceniali poprzednie obrazy twórcy dystrybuuowane w Polsce: nagrodzony Złotą Palmą w 2018 roku Złodziejaszki czy pierwszy zagraniczny projekt, kręcony we Francji z udziałem takich gwiazd jak Catherine Deneuve, Juliette Binoche czy Ethan Hawke, Prawda. Dwa obrazy twórcy znalazły się również na liście Top 30 filmów azjatyckich, przygotowanej przez portal Pełna Sala.
Baby Broker (Beu-ro-keo / 브로커) to drugi zrealizowany poza Japonią filmem Koreedy. W całości powstał w Korei Południowej, po koreańsku i z koreańską ekipą. Autor zaprosił do współpracy kompozytora Junga Jae-ila (Squid Game czy filmy Bonga Joon-ho) czy autora zdjęć Honga Kyung-Pyo (m.in. Lament, Płomienie, Parasite), a także aktorów: prawdziwą instytucję na Półwyspie Songa Kang-ho, ulubienicę sióstr Wachowskich Bae Doona (Atlas chmur, Sense8, u Koreedy grała już w Dmuchanej lali), idola publiczności Ganga Dong-wona (Zombie express 2: Półwysep), znaną z kariery muzycznej i występów w serialach (m.in. Persona) IU oraz Lee Joo-young, którą polska publiczność może kojarzyć z Maggie i nowohoryzontowego Cichego snu.
Fabuła Baby Brokera jest kupiona wokół idei tzw. pudełek dla dzieci (baby boxes), które w Polsce i kilku innych europejskich krajach znamy jako okno życia. W prawodawstwie japońskim owa praktyka umożliwiająca anonimowe pozostawienie niemowląt instytucjom lub osobom praktycznie nie funkcjonuje – dopiero w 2005 roku pojawiła się tzw. bociania kołyska w szpitalu w prefekturze Kumamoto. Natomiast na gruncie koreańskim „szkatułka życia” działała tylko w Seulu, gdzie sierotki wbrew prawu przyjmował pastor Lee Jong-rak. Liczba pozostawianych tam dzieci wzrosła po kontrowersyjnej ustawie o adopcji wprowadzonym przez rząd w 2012 roku. Koreeda mający na koncie już kilka filmów na tematy związane z porzuceniem potomstwa (Dziecięcy świat), zamianą niemowląt (Jak ojciec i syn, Życzenie) czy tworzeniem specyficznych więzów rodzinnych (Złodziejaszki), wydaje się idealnym kandydatem do poruszanie tej budzącej kontrowersję kwestii.
Poniżej fragment recenzji filmu, autorstwa Marcina Prymasa.
Nauczony błędami minionych dzieł Koreeda w Baby Brokerze zdecydował się na połączenie charakterystycznego dla niego skrajnie niespiesznego tempa obyczajowej opowieści z wręcz telenowelową mnogością wątków i postaci. Ta pozorna paradoksalność dwóch skrajności w koreańskiej produkcji sprawdza się wyśmienicie, ponieważ zapewnia jednoczesną wielką dynamizację całości bez rezygnacji z kontemplacyjnego tonu film. Dzięki temu sama tytułowa historia „moralnego” handlu dzieckiem z okna życia zostaje połączona nie tylko z opowieścią o policjantkach będących na tropie głównych bohaterów, ale także kryminalnym poszukiwaniem mordercy biznesmana, rozwodem sprzed lat, kryzysem instytucji domów dziecka czy wreszcie – drobną gangsterką.
Ta mnogość postaci i wątków, które co rusz przewijają się przed kamerą wybitnego operatora Honga Kyung-pyo (m.in. Płomienie, Lament i Parasite), dzięki konsekwentnej pracy Koreedy (samodzielnie odpowiada także za scenariusz i montaż) w żadnym momencie nie zmienia się jednak w niejasny bałagan. Również w aspekcie tonalnym całości, chociaż ckliwe pianinko i gitara akustyczna Jae-il Junga (Parasite, Okja) są nieznośnie przesłodzone, to ciągły humor, a nawet dramaturgia napędzana montażem nadają produkcji niezwykle dużo smaku. Dzięki temu, chociaż film ze swoim przesadzonym stutrzydziestominutowym metrażem i melodramatyzmem drugiego aktu potrafi mocno zmęczyć widza, ostatecznie wciąż hipnotyzuje.
Hirokazu Koreeda po raz kolejny podkreśla, wręcz mistycyzuje znaczenie rodzicielstwa, zarówno tego wybranego, jak i biologicznego. Akt spłodzenia jest w Baby Brokerze wręcz fetyszyzowany przy ciągłym podkreślaniu jednak także roli decyzji, co nie raz wychodzi dość paradoksalnie. Tak jakby Koreeda jednocześnie nie chciał się opowiadać w dyskursie dotyczącym praw człowieka, a przy tym z chęcią przekazywał poglądy, niezależnie czy swoje, czy producentów.
W Polsce Anno Domini 2022 takie przesłanie produkcji może i powinno być odebrane skrajnie negatywnie. Przy tym autorowi jako osobie mającej za zadanie ocenić artystyczne wykonanie całości przystoi odłożyć ten fakt na drugi plan. W warstwie warsztatowej, koncepcyjnej i realizatorskiej Baby Broker stanowi w końcu wyczekiwany powrót Hirokazu Koreedy do artystycznej formy i słusznie w naszym plebiscycie podczas festiwalu Nowe Horyzonty został on nagrodzony Srebrną Salą dla najlepszej pozycji sekcji Pokazy Galowe.