Spektakl inspirowany sztuką Witkacego to szokujący pamflet na europejskość. Na polską europejskość. Witkacowska „Janulka, córka Fizdejki” to dramat, który opowiadał o zderzeniu dwóch cywilizacji: najeździe neokrzyżaków na wyimaginowaną Litwe XXIII wieku. Krzyżacy mający nieść wyższą kulturę ulegają zdziczeniu tubylców i cała wyprawa kończy się dla nich kleską.  Klata, reżyser z pokolenia trzydziestolatków, w tych ramach pokazuje współczesność doskonale posługując się utrwalonymi w kulturze stereotypami. Wejście europejskości do Polski to Niemiec bedący skrzyżowaniem człowieka z reklamy garniturów Bossa z cyborgiem, pomieszanie filozofii z nazwami wielkich koncernów, dobrobytu z prostactwem. Polak też jesttaki, jakim widzą go Niemcy – obdarty, cuchnący, pijany, zajadający sie bigosem, nieustannie celebrujący własne puste mity narodowe. To wejście do Europy to według Klaty zderzenie sie stereotypów, demonów przeszłości, spazmów historii. A Niemcy i Polacy w tym nowym momencie dziejowym to „dwa narody zamkniete w jednej szafie ze swoimi trupami”. Spektakl Klaty to jednocześnie znakomite widowisko, reżyser siega po cytaty z kultury wysokiej i masowej, pokazuje zaskakujące asocjacje, z wirtuozerią posługuje sie przerażającą groteską rodem z Witkacego i jednocześnie zmusza do postawienia pytania – czy zbydlecenie jest jedyną formą nowego, europejskiego bytu?