Blog
Uczestnicy pierwszej dyskusji: Aleksandra Klimek [O], Łukasz Włosek [Ł] oraz Ekaterina Sharapova [K]
Najbardziej rosyjska ze wszystkich sztuk Wyrypajewa.
Może to dojrzałość, może po prostu etap w twórczości, ale moim zdaniem Wyrypajew napisał najbardziej rosyjską sztukę, jaką tylko potrafił. Mówię oczywiście o „Badaniach ściśle tajnych“. Mimo tego, że zrzekł się obywatelstwa rosyjskiego i został Polakiem, nadal jest głęboko zakorzeniony w literaturze rosyjskiej. Gorzki posmak nasilił się, stał się bardziej wyrazistym i ostrym. Niemal każda myśl trafia w sedno…prosto w łeb i serce odbiorcy. Wychodzi się z takich sztuk z klębkami myśli, które co dwa centymetry mają kolejne nierozwiązywalne supełki. Chodzisz z nimi długo, męczysz się i znów powracasz do pytań. Tak czy nie? Popierasz czy się przeciwstawiasz? Zgadzasz się czy odrzucasz? Był to najbardziej dyskusyjny spektakl w tegorocznych Konfrontacjach teatralnych, dlatego postanowiliśmy spisać naszą dyskusję na temat spektaklu „Badania ściśle tajne“.
Wstawki ruchowe
Niektórym się nie spodobały wstawki ruchowe.
K.Wstawki? Bardzo lubię te wstawki ruchowe, dlatego że one obudzały.
Ł. Chyba taka ich była rola, żeby nas pobudzić, żebyśmy mieli siły skupić się na tekście. Były wykonane dobrze, ale trochę dla nich samych, żeby je wprowadzać. To trochę przykre mi się wydaję.
-
K. Że to był jedyny zabieg, który pobudzał widza.
-
O. Tak, zasnęłam trzy razy.
-
Ł. Na początku myślałem, że może te wstawki, ten chaos, który tam się pojawił symbolizuje losowanie tych ludzi, żeby oni wypowiadali się w odpowiedniej kolejności. Ale jednak nie…okazało się, że zmarnowany potencjał.
-
O. Mieliśmy obawę, że usłyszymy dyalogi wszystkich pojawiających się osób.
-
K. Też tak myślałam, ale ja się wkręczyłam w całą akcję i byłam w tym. Gdyby wcale nie było tych wstawek, dalej siedziałabym i wysłuchałabym wszystkie pytania i wszystkie odpowiedzi każdej z proponowanych postaci.
-
Gdzie tkwi problem? Forma czy treść?
-
-
L. Czy uważacie, że w tym spektaklu zabrakło jakiejś kulminacji, jakiegoś wydarzenia, które podsumowało by te wszystkie debaty prowadzone pomiędzy postaciami?
-
O. Tak, jak szkolne wypracowanie na trzy strony, które wyczerpało się w dwie i pół. Jest czwarta w nocy i musisz skończyć, ale nie wiesz jak.
-
K. Dla mnie konflikt był, on istotny był cały czas. Konflikt polegał na tym, że mamy nierozwiązywalne problemy, które nie dają nam spokoju. To jest jak koniec…i tyle, co możesz na to poradzić? Może tylko rozmawiać o tym, wynosić te problemy na deski teatru? I to jest główny problem tej sztuki, główny konflikt. Chyba nie potrzebujemy nic większego. Bo co może być gorsze – to jest koniec świata….Koniec.
-
O. Tak, świat się skończy, jeżeli nam zabraknie problemów. Na tym polega problem ludzkości.
-
L. Z tyłu głowy mi chodziło, tak myślałem, czy coś się stanie, coś się wydarzy? Może zostanie zapowiedziana Trzecia Wojna Światowa w momencie tego spektaklu. W sensie w ramach sztuki. Czy zawiodłem się przez brak tego punktu kulminacyjnego? Czy jakiegoś niesamowitego wydarzenia? Chyba nie, więc wydaje mi się, że wszystko było w porządku. Chociaż sam spektakl mógłby być krótszy.
-
K. Jeżeli reżyser i tak już skrócił tak mocno, to krócej chyba się nie dało.
-
L. Skrócił, ale i tak wiele wypowiedzi się powtarzało. Do wniosków można było dojść jeszcze przed wypowiedziami grających na scenie aktorów. Myślę, że budowa tej sztuki nie zagrała. Tak teraz zastanawiam się, czy nie lepiej było posłuchać to w formie słuchowiska albo nawet przeczytać dramat. Być może jest to też kwestia miejsca. Możliwie, że sala powinna być mniejsza, bardziej kameralnie byłoby to przedstawiono.
-
K. Właśnie na rozmowie z twórcami, która odbyła się po spektaklu, było powiedziano o różnych przestrzeniach, na których ten spektakl był grany. Niestety duża przestrzeń Sali operowej CSK nie wybrzmiała najlepiej. Moim zdaniem ta kameralna forma byłaby odebrana lepiej w mniejszych i bardziej neutralnych przestrzeniach. Na przykład sala czarna w CK moim zdaniem byłaby lepsza na taki spektakl. Wracając do słuchowiska jeden z widzów również zwrócił uwagę na rodzaj prezentacji tekstu i wspominał o słuchowisku. Pamiętacie?
-
O. Były momenty w moim odbiorze, w których intencjonalnie zamykałam oczy, skupiając się na tym słuchaniu w celu lepszego odbioru.
-
L. Chciałbym więcej czasu poświęcić na przetrawienie tego co postaci mieli do powiedzenia, więc przeczytanie sztuki dla mnie mogłoby być lepszym rozwiązaniem.
-
O. To chyba po to była ta przerwa…do przemyślenia, bo po nic więcej. Miałam wrażenie, że ona wybija z rytmu twórców, którzy byli na scenie. Po przerwie wyszli z inną energią.
-
Ale mam jeszcze do was inne pytanie, to, co wzbudziło moje zaintrygowanie, dlaczego ta firma po zakończeniu badania się sama rozwiązała?
-
K. Dlatego że dowiedziała się o strasznych rzeczach. Po prostu nie ma sensu kontynuować jakiekolwiek działania, bo wszyscy zginiemy i już teraz stoimy na krawędzi katastrofy, na krawędzi świata czy świat stoi na krawędzi. W sumie co to za różnica, jeżeli wszystko zmierza ku końcowi i za 50 lat życie na tej planecie będzie nie do zniesienia, a za 70 lat wszystko zginie. I będzie koniec. KONIEC!
-
O. Dlatego właśnie badania ściśle tajne, bo rozmawiamy o końcu.
-
L. Tak, mamy koniec, katastrofę, więc z tego powodu szukamy wymówek, żeby nie powiedzieć komuś, że spotykamy się z kimś innym. Po co poprawiać się, po co być lepszym, po co nawiązywać lepsze relacje z innym człowiekiem?
-
K. No bo zaraz wszystko się skończy. Po co zaczynać naprawiać ten świat, jeżeli on i tak już zmierza ku końcowi? Wyrypajew niesamowicie trafnie przepowiedział przybliżenie tego końca. Myślę, że artyści, pisarze, twórcy są bardziej wrażliwi na ten świat i bardziej czujni. Jeszcze w czasy pandemii – pisząc tekst „Badań ściśle tajnych“ – autor zaczął zadawać sobie trudne pytania, a później wprowadzać je w tekst. A kiedy, jeśli nie teraz…jutro może być za późno. Jutro wcale może nie nastąpić.
-
L. Ja bym ten moment wykorzystał na to, żeby powiedzieć bliskiej osobie co mi leży na sercu.
-
O. Nie jest straszne to, że nastąpił koniec świata, straszne jest właśnie to, że w tym rozpadzie, tym strasznym stanie on się nie skończy. Straszne jest to, że te dzieci naszych znajomych, którzy jednak zdecydowali się mieć dzieci, że one będą miały ciężki świat. Straszne jest to, że w świecie, który tworzymy dla następnych pokoleń, że on będzie nadal trwał….nie możemy tego skończyć – my nie zmienimy się, nie poprawimy się, dalej idioci będą się mnożyć. I to nie będzie miało końca. A przecież jesteśmy rakiem ziemi, jej najgorszą chorobą. Niszczymy wszystko na swojej drodze i nie zamierzamy to zmieniać. Zostaje nam tylko „przygotować dzieci na śmierć w męczarniach“, która dla nich nastąpi, bo my do tego momentu nie dożyjemy. One, te dzieci, będą się męczyć z tym chorym rozpadającym się na kawałki światem, nie my.
-
L. i musimy im to wytłumaczyć.
-
O. Myślisz, że damy radę?
-
L. Nie, nie damy radę.
-
K. Nie, nie damy radę. Później, jak w tym końcowym fragmencie ludzkości, pozostaje nam tylko pełzać i zapadać w tych nieżyjących. Wiecie z czym mi się skojarzyła ta ostatnia scena ruchowa? Z Apokalipsą: „A żywi będą zazdrościć umarłym. Aż Bóg Stwórca nie skróci tych dni“.
Recenzja w formie dyskusji powstała w ramach współpracy pomiędzy Akademickim Centrum Kultury i Mediów UMCS Chatka Żaka i Centrum Kultury w Lublinie.