Młoda katalońska reżyserka postawiła sobie za cel odnalezienie i opowiedzenie historii kobiety, która była ikoną filmów softcore w Hiszpanii w latach 1970 i 80tych. Spektakl jest w zamierzeniu subtelną analizą biografii bohaterki na tle rzeczywistości frankistowskiej Hiszpanii. Temat, jakie w teatrze pojawiały się po wielokroć, w wielu wcieleniach – odnaleźć zapomnianą/ niszową / tajemniczą osobowość i próbować przybliżać taką postać szerszej publiczności. Każdy naród i społeczność będzie miała takiego własnego cichego bohatera i drugiego, współczesnego bohatera, który jest tym, który wykopie taką historię z mroków zapomnienia, uprze się i zrealizuje autorski projekt skupiony na owym zapomnianym.
Na pewno ciekawostką w tym monodramie jest fakt, że bohaterkę udało się nie dość, że odnaleźć, to także namówić by osobiście wzięła udział w spektaklu i sama opowiedziała swoją historię. Teraz, w wieku 60 lat, dzieli się z widzami swoją przeszłością, śledząc historię obrazów, które ją przetrwają: swoje filmy erotyczne. Można przewidzieć, jakie wątki są poruszane: tożsamość, odrzucenie przez rodziców, pożądanie, fikcyjne życie planów filmowych… wszystko to, co następnie doprowadziło do tego, że kompletnie zniknęła z życia publicznego.
Spektakl porusza się między dokumentem – przy użyciu fragmentów zachowanych filmów i osobistej „spowiedzi” aktorki – a fikcją, którą kobieta budowała w swoim życiu i fikcją, która tworzyły filmy softcore w czasach rygorystycznych zakazów. Inscenizacja jest oszczędna w środkach – postument na środku,wielofunkcyjne centrum opowieści, ekran na horyzoncie, na którym prezentowane są fragmenty filmów. Aktorce towarzyszy grająca na żywo saksofonistka, punktująca opowieść pulsującymi i zmiennymi solówkami.
W swoim monologu kobieta porusza kwestie postrzegania ciała kobiecego – erotyczny obrazu, który jest pokazywany w filmach przeciwstawiony jest ciału kobiecemu w codziennej rzeczywistości. Rozpatruje napięcia i różnice między  ikonami seksualnymi a kobietami. Bohaterka mówi „nie zostanę całkowicie zapomniana, nawet 50 lat po mojej śmierci zostaną moje obrazy z filmów, do których masturbować się będą kolejne pokolenia mężczyzn.” Mimo tego, spektakl jest pozbawiony wulgarności, którą można podejrzewać w pierwszym odruchu. Ciało kobiety, tej starzejącej się, świadomej zmian, pokazuje w sposób subtelny.
To wszystko jednak bardzo intymna, ale też przypisana do danej kultury historia. Owszem, historia sama w sobie ma coś interesującego, ale czy na tyle, żeby przenosić tę historię do polskich widzów?
em.
„Una [Kobieta] Teatre Lliure, Barcelona
reż. Raquel Cors i Dani Lacasa