Projekt: MATKA to przewrotna, pełna ironii i poczucia humoru opowieść o młodych matkach, odkrywających jasne i „ciemne” strony macierzyństwa, uroki i trudności bycia mamą, opowieść o ich zmaganiach z samym sobą i otaczającym światem, z wyobrażeniami i oczekiwaniami na temat bycia dobrą mamą. Czy dobra, kochająca mama może sobie pozwolić na chwile słabości? Czy może czuć się bezradna i zagubiona, wściekła i sfrustrowana? Czy ma prawo wyrażać swoje emocje? W spektaklu chcemy się też przyjrzeć temu, jak młode mamy funkcjonują w naszym społeczeństwie. Czy mają przestrzeń i warunki do swobodnego wyrażania siebie i realizacji swoich potrzeb (poruszamy na przykład temat karmienia piersią w miejscu publicznym)? Czy Państwo wspiera je w opiece nad dziećmi i w powrocie do pracy? Spektakl jest adresowany przed wszystkim do kobiet. Dla tych, które doświadczają macierzyństwa, może stać się wsparciem i sposobnością do odreagowania trudnych, ukrywanych emocji. Dla tych, które dopiero planują zajście w ciążę, może stać się źródłem wiedzy i mamy nadzieję, zachętą do bycia mamą. Przesłanie naszego spektaklu jest takie – macierzyństwo to doświadczenie ekstremalne, towarzyszą mu bardzo silne stany emocjonalne, od euforii po depresję, ale na pewno warto go doświadczyć. Na spektakl zapraszamy też mężczyzn – partnerów, mężów, ojców, a także singli. Mamy nadzieję, że nasz spektakl pozwoli Wam lepiej zrozumieć Wasze obecne i przyszłe partnerki i jeszcze mocniej je pokochać.

Dlaczego to dla nas takie ważne

Bardzo ciężko przeżyłam początki mojego macierzyństwa (zapoczątkowane okropnymi doświadczeniami ze szpitala – rodzić po ludzku – kpina!). Czułam się osamotniona, opuszczona i zapomniana przez cały świat. Sama ze swoją bezradnością, bólem i niepewnością. W akcie desperacji wpisałam do internetu hasło „trudy macierzyństwa”, kiedy wyskoczyło mi kilkaset stron poczułam się znacznie lepiej. Zrozumiałam, że jest wiele kobiet, które myślą i czują podobnie jak ja, co oznacza, że nie jestem nienormalna. Nie wierzyłam, kiedy słyszałam, że szybko o tym zapomnę. Rzeczywiście, biologia jest niesamowita. Pamiętam, że było mi strasznie ciężko, ale już dokładnie nie wiem dlaczego. Kiedy moja córka stała się małym człowieczkiem, pełnym energii, radości i ciekawości świata, ten pierwszy mroczny czas zaczął zanikać, w niezmierzonej, niemożliwej do ogarnięcia miłości. Wiem jednak, że wolałabym o tym wszystkim wiedzieć wcześniej. Dlatego jest dla mnie tak ważne, żeby o tym opowiedzieć, może przyda się to kolejnej początkującej mamie ;). Jest jeszcze jedna rzecz, która każe mi „krzyczeć” o macierzyństwie takim, jakie jest naprawdę. Nie mogę zaakceptować, że w nowoczesnym czasach, cywilizowanym świecie, który szczyci się wolnością słowa, mówienie o trudach macierzyństwa jest wciąż tematem tabu! Młode mamy często wstydzą się przyznać, co czują i za wszelką cenę chcą udowodnić światu, że są dzielne i twarde. Zwykle kieruje nimi strach przed napiętnowaniem osądem „jesteś złą matką”. Nasz spektakl jest pretekstem do rozmowy, nie chcemy narzekać, chcemy mówić, jak jest naprawdę, bo to ważne i, Drogie Mamy, mamy do tego prawo!

BIBI

 

 

Będąc w ciąży, miałam wyobrażenie, że macierzyństwo to same cudowności, wzruszające wyzwania, magiczny czas – bo czyż nie jest magiczne, gdy z małej plamki na USG powstaje człowiek? Gdy na świecie pojawił się najpierw pierwszy, potem drugi syn, prócz magii, piękna, sensualności i całkiem nowej rzeczywistości, zderzyłam się (i zderzam się cały czas) z doświadczeniami o nieco innym zabarwieniu, przede wszystkim emocjonalnym, o których niewiele się mówi, pisze, pokazuje. Stawiam czoło szarej rzeczywistości, monotonii, powtarzalności graniczącej z rytuałem. Ciału, które w pewnym sensie nieodwracalnie się zmienia. Bezsennym nocom, nieustannemu czuwaniu i permanentnym lękom o dzieci. Uczuciom i emocjom niewypowiedzianym – bo komu o tym opowiedzieć? Samotności i bezradności. Mierzę się z wiecznym napięciem. Bezgraniczne poświęcenie i nieopisane pokłady cierpliwości – to teraz widzę w lustrzanym odbiciu. O przejściu z beztroski w odpowiedzialność za życie, już nie tylko swoje. Do końca. O trudnych wyborach i podróży – nowej, trochę jak w kalejdoskopie, trochę w nieznane…Właśnie teatrem chcę o tym opowiedzieć. Chcę zaprosić do spotkania. Chcę poruszyć, zwrócić uwagę, przekonać, że jednak warto… Chcę pokłonić się matkom i podziękować mojej własnej.

MARTA

 

Ja jeszcze nie jestem mamą i nie wiem, czy kiedyś nią zostanę. Mogłoby się w takim razie wydawać, że temat mnie nie dotyczy, jest mi obcy, ale nic bardziej mylnego. Ogromna liczba moich koleżanek to młode mamy. Obserwuję ich trudy od samego początku, od prób starania się o dziecko, przez czas ciąży, czasem bardzo trudny, którego przechodzenie wiąże się z ogromnym cierpieniem, porody, także te ciężkie, zagrażające życiu, w warunkach, które pozostawiają wiele do życzenia, aż do bycia mamą, bardzo często samotną, bezradną, wystraszoną, dla której życiowy partner nie jest wsparciem, jakiego by potrzebowała. Widzę moje koleżanki umęczone, które nawet nie mają czasu się umyć i wiem, iż boją się przyznać do tego, że jest źle, że sobie nie radzą, bo boją się, że zostaną posądzone o to, że są złymi matkami, złymi ludźmi. Mamy rok 2014, a okazuje się, że w naszym kraju mit Matki Polki ma się świetnie. Dlatego młode matki ze łzami w oczach uśmiechają się i mówią o magicznym czasie, o tym, że nic nie boli, że świetnie dają sobie radę, a później biorą leki na depresję. Myślę, że to bardzo ważny i trudny temat, który trzeba starać się zrozumieć, ale też oswoić. Ja jeśli zostanę kiedyś mamą, może będę na wszystko lepiej przygotowana.

KAROLINA