Co robi anakonda, bardzo duży wąż dusiciel z Ameryki Południowej, w twórczości autorki z Europy Wschodniej? Zwiastuje (metaforyczną) śmierć.

Groźba przybycia cichego zabójcy pojawia się w prologu sztuki Kobro/Strzemiński. Opowieść fantastyczna, poświęconej związkowi rzeźbiarki Katarzyny Kobro i malarza Władysława Strzemińskiego. „Podmiotem lirycznym” prologu jest matka-autorka, dająca życie postaciom dramatycznym. Ma ona skłonność do odchodzenia od głównego tematu wypowiedzi na rzecz „autopromocyjnych dygresji”, od których zaczyna się tekst. Autorefleksja wraz z autoironią przychodzą jej z pomocą i starają się uratować spójność wywodu: „Śmierć intrydze. Niech przypełznie anakonda i połknie matkę-autorkę razem z jej intrygą i snuciem, niech strawi dramatopisarkę dla dobra gromadki małych anakond, jeśli nie potrafi ona trzymać się tematu już po pierwszych trzech zdaniach. Gdzie ją niesie, podłą?”[1]. Intryga polega na ujawnieniu autorskiego „ja”, które jest równie istotne jak tożsamość postaci. Nie, to byłoby za proste. Intryga polega na tym, że jako odbiorcy dramatu nie możemy być pewni, od którego momentu rozpoczyna się właściwa opowieść („A jeśli to oszustwo pisarskie jest? Jeśli autorka nie jest już autorką, tylko Postacią? Jeśli w ułamku sekundy wymyśliła autorka Autorkę?”). Istnienie podmiotu autorskiego, który wprowadza poziom meta, ujawniając sposób powstawania historii, to jedna z właściwości stylu Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk. Można go zidentyfikować w rozbudowanych ekspozycjach, w didaskaliach, w kwestiach narratora. Autorka z dystansem i poczuciem humoru wprowadza czytelnika w świat opowieści, a potem ją porządkuje. Może również uczulać odbiorcę na istnienie utrwalonych narracji lub ikonicznych obrazów, które nie mają patentu na nieomylność.

Figura anakondy występuje także w libretcie opery Czarodziejska góra. Małgorzata Sikorska-Miszczuk stworzyła je we współpracy koncepcyjnej z reżyserem Andrzejem Chyrą i kompozytorem Pawłem Mykietynem. „To swoista impresja na motywach z Manna, a zarazem opowieść o samotności i umieraniu. Mocna rzecz”[2] – napisała na swoim blogu muzycznym Dorota Szwarcman. Dodajmy, że w utworze Tomasza Manna anakonda nie występuje, jest ona efektem amplifikacji powieściowej fabuły. W apokryficznej wersji Sikorskiej-Miszczuk pierwszy akt wieńczy aria Pani Stöhr: „Anakonda połknie wszystko / krowę, człowieka, górę / wszystko, co napotka na swej drodze / wszystko / i mnie, i was […]”[3]. Zdaniem Magdaleny Nowickiej-Ciecierskiej, autorki artykułu poświęconego strategiom adaptacyjnym w Czarodziejskiej górze, te słowa stanowią clou opery – „Berghof »połyka« kuracjuszy i zmienia ich w snujące się jak cienie istoty, zawieszone pomiędzy życiem a śmiercią” – zaś żarłoczną anakondę „można traktować jak odpowiednik Mannowskiego lejtmotywu śmierci”[4].

 

 

Klucz muzyczny

 

Czy librecista musi być dobrym literatem? Przykłady Aleksandra Fredry, Wystana Hugh Audena czy Martina Crimpa podpowiadałyby, że tak. Na pewno autorowi tekstu do opery przypisuje się dziś większą rolę niż dawniej i zwraca się uwagę na komunikatywność partii dialogowych, na aktualny wydźwięk słów. Zdaniem kompozytora Pawła Mykietyna: „Libretto to specyficzna forma dramatyczna, […] tekst do utworu wokalnego musi mieć także swoje własności fonetyczne, musi dać się zaśpiewać. Nie można wziąć bezpośrednio sztuki, dopisać muzykę i przerobić ją na operę”[5].

Przygoda Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk z operą rozpoczęła się w 2013 roku od Graczy Dymitra Szostakowicza i Krzysztofa Meyera, a konkretnie od przetłumaczenia na nowo z języka rosyjskiego libretta opartego na jednoaktówce Mikołaja Gogola. Potem zaczęły powstawać autorskie libretta do spektakli operowych dla dorosłej i familijnej widowni. W roku 2017, gdy Sikorska-Miszczuk miała już za sobą pracę nad adaptacją Czarodziejskiej góry Tomasza Manna do muzyki skomponowanej przez Pawła Mykietyna, została zapytana przez Agnieszkę Drotkiewicz o to, jaki nowy horyzont otwiera przed nią praca w teatrze operowym. „Opera to absurd: – odpowiedziała w swoim przewrotnym stylu autorka – nie dość, że ludzie śpiewają do siebie, to jeszcze wykonują wokalizy, koloratury… Z tą obłąkaną sztucznością opera pokazuje ludzi nagich w swoich emocjach i z tej sztuczności można wydestylować czystą prawdę o naszym życiu, o tym, co dla nas najważniejsze – miłość, szaleństwo, zdrada, żal, śmierć. Sztuczność opery jest prawdą życia. Poza tym muzyka to medium oszałamiające, ponadklasowe, ponadstanowe”[6]. Mierzyła się z tym medium, pisząc teksty do kolejnych dzieł operowych, m.in. Yemayi – Królowej Mórz (2019) i Nocy kruków (2022) Zygmunta Krauzego. Premiera tego ostatniego utworu odbyła się w lipcu 2022 w Polskiej Operze Królewskiej, wpisując się w obchody Roku Romantyzmu Polskiego. Inspirację literacką stanowiły utwory Adama Mickiewicza: Ballady i romanse i Dziady, a także ballada Gottfrieda Augusta Bürgera zatytułowana Lenore. Powstała autonomiczna opowieść, której bohaterką jest dziewczyna wykraczająca poza romantyczne ramy – tęskniąca wszystkimi zmysłami za zmarłym kochankiem, bez którego nie wyobraża sobie życia.

Pisanie tekstów do spektakli muzycznych jest dla Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk źródłem fascynacji oraz (auto)refleksji na temat języka. Nauczyło ją stosowania zasady „najmniej słów”: „Trzeba skupić się na maksimum informacji i emocji – właśnie ta ekonomia jest ważna. […] Muzyka jest warta tego, żeby dać jej minimum słów, żeby jej nie zagadywać”[7]. Równie istotna jest siła słów – wyśpiewywanych, a nie wypowiadanych do widza. W pewnym momencie Sikorska-Miszczuk uznała, że śpiew jest najmocniejszą formą przekazu: „[…] gdy słowa stają się muzyką, wydarza się cud: muzyka ma klucz, który otwiera w słuchaczu wszystkie drzwi, bez jego zgody”. Autorka przyznaje, że spowodowanie takiego samego otwarcia emocjonalnego u widza teatru dramatycznego wymaga o wiele więcej pracy. Natomiast kiedy udaje jej się uzyskać dostęp do emocji odbiorcy za pomocą klucza muzycznego, działającego błyskawicznie, czuje się naprawdę szczęśliwa: „To jest rzadkie uczucie: szczęście. Trudno jest wywołać u współczesnego człowieka stan, w którym myślenie nie przeszkadza mu i nie komentuje uczuć na bieżąco. Złożenie muzyki i słów ma potencjalnie wielką moc, może być tak obezwładniająco silne, że nic więcej nie potrzeba w życiu”.

 

 

Od przypadku do przypadku

 

W twórczości Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk i w udzielanych przez nią wywiadach przez wszystkie przypadki odmieniane jest słowo „wolność”.

 

Kto? Co? Wolność

„TEATR DLA MNIE TO… wolność. Zawsze tak odpowiadałam na pytanie o teatr. Nie wiem czemu, gdy piszę dla teatru, znikają wszystkie blokady, obawy, strach, a pojawia się lekkość. Moja dusza bawi się w teatrze, nawet gdy przechodzi przez najmroczniejsze przestrzenie” – tak dramatopisarka, scenarzystka i librecistka dokończyła zdanie w ankiecie, którą na swoim profilu facebookowym przeprowadził Zbyszek Dramat.

 

Kogo? Czego? Nauki wolności

Tej lekcji udziela protagonista sztuki Popiełuszko. Ksiądz wygłasza kazanie o wolności i uczy zachowania wyprostowanej postawy w niesprzyjających czasach. Kluczem są ćwiczenia z dwoma przyrządami: „Nogi opieramy o Ziemię. […] Dłońmi mocno i stabilnie dotykamy Nieba. W tej pozycji jesteśmy połączeni – ponieważ człowiek jest istotą łączącą Ziemię z Niebem. Jeśli jest połączony, jest wolny”[8].

 

Komu? Czemu? Poczuciu wolności

W (nieklasycznych) dramatach biograficznych Małgorzata Sikorska-Miszczuk często przygląda się poczuciu wolności swoich postaci. Kolejnym po Popiełuszce przykładem jest Kuroń. Pasja według Świętego Jacka. „Pan się niczego nie boi. Pan się nie bał mówić, co myśli. Pan się bawił, przewodził strajkom, zakładał organizacje. Pan jest Jamesem Bondem. I wolność wywalczył pan dla nas”[9] – mówi do Bohatera Autor.

 

Kogo? Co? Umiłowanie wolności

Tę cechę wspólną narodów słowiańskich autorka odnotowała w tekście Zaginiona Czechosłowacja: „Pewnie się Państwo zdziwicie, jak ja, ale od tzw. Praskiej Wiosny minęło właśnie 50 lat. […] Właściwie już mało kto pamięta, że był taki kraj – Czechosłowacja, że żyli w nim ludzie tacy jak my, choć nie Polacy, a Czesi i Słowacy. I ci ludzie, tak samo jak my, kochali wolność, ryzykowali życie dla kraju, chcieli demokracji, braku cenzury, swobód obywatelskich”[10].

 

Z kim? Z czym? Z Kazimierzem

Kiedy w roku 2010 Małgorzata Sikorska-Miszczuk została zapytana o krytyczny stosunek do Polski i Polaków, powołała się na autorytet: „Ostatnio czytałam biografię Kazimierza Kutza i muszę powiedzieć, że spodobał mi się ten jego brak pokory: jestem wolny, mówię, co chcę, będę realizował, co chcę – z pasji, z chęci eksperymentowania, z niezgody. Często mu zarzucali szarpanie różnych polskich świętości: czemuż szarpiesz, Kazimierzu, mówili do niego. I on się wtedy wkurwiał, i od chujów wyzywał – bo takim językiem lubi się posługiwać, co mi się też podoba – i odpowiadał, że on właśnie od tego jest, żeby szargać. I tyle. To jest tak zwane męskie postawienie sprawy. No, przywołałam autorytet i jest mi łatwiej. Jest nas teraz dwoje: ja i Kazimierz”[11].

 

O kim? O czym? O berlińskiej premierze

W czerwcu 2020 grupa Dramatische Republik wystawiła Walizkę (Der Koffer) w tłumaczeniu Andreasa Volka w Urzędzie Statystycznym w Berlinie. Złagodzenie pandemicznych restrykcji sprzyjało wizytom recenzentów, którzy docenili niestandardowe podejście do kultury pamięci. „Do premiery mogło dojść też dlatego, że odbyła się na wolnym powietrzu, na platformie do jazdy na samochodzikach dla dzieciaków – powiedziała w jednym z wywiadów autorka. – Normalnie taki spektakl robiony przez zespół offowy przeszedłby bez echa – ale oni się uparli, pokochali ten tekst i odnieśli sukces[12].

 

O! Wolność nie z tej ziemi!

Śmierć Człowieka-Wiewiórki, fantazja historyczna osnuta wokół działalności Ulrike Meinhof, członkini Frakcji Czerwonej Armii (RAF), przynosi przykład wolności radykalnej. „Ludzie, którymi gardzę, nie wyznaczą mi stref ani granic »odtąd – dotąd«! Wolność! Wolność nie z tej ziemi! Tak chcę żyć”[13] – deklaruje „U”, ikona rewolucji, której sposób działania, wraz z jej życiem, ulegną w końcu (auto)destrukcji.

 

 

1] Ten i kolejny cytat pochodzą ze sztuki: M. Sikorska-Miszczuk, Kobro/Strzemiński. Opowieść fantastyczna, [w:] tejże, Siedem nieprzyjemnych sztuk teatralnych, w tym trzy o Żydach, Kraków 2019.

[2] D. Szwarcman, Wariacje na temat, 25.06.2015; źródło: https://szwarcman.blog.polityka.pl/2015/06/28/wariacje-na-temat/, dostęp: 29.07.2022.

[3] „Czarodziejska góra” na podstawie powieści Thomasa Manna. Mykietyn. Sikorska-Miszczuk. Chyra. Bałka, Poznań 2015.

[4] M. Nowicka-Ciecierska, Berghof na operowej scenie: strategie adaptacyjne w „Czarodziejskiej górze” Pawła Mykietyna do libretta Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk, „Muzyka” nr 4/2021.

[5] Wywiad: Paweł Mykietyn, [z P. Mykietynem rozmawiają E. Szczecińska i J. Topolski], „Glissando” nr 16/2010.

[6] Opera to absurd, [z M. Sikorską-Miszczuk rozmawia A. Drotkiewicz], „Przekrój” nr 2/2017.

[7] Ta i dwie kolejne wypowiedzi Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk pochodzą z publikacji: Ekonomia słów, [z M. Sikorską-Miszczuk rozmawia B.K. Majewska]; źródło: https://muzykotekaszkolna.pl/wiecej-o-muzyce/wspol_nuty-8-ekonomia-slow/, dostęp: 26.07.2022.

[8] M. Sikorska-Miszczuk, Popiełuszko, [w:] tejże, Siedem nieprzyjemnych sztuk teatralnych…, dz. cyt.

[9] M. Sikorska-Miszczuk, Kuroń. Pasja według Świętego Jacka, „Dialog” nr 11/2016.

[10] M. Sikorska-Miszczuk, Zaginiona Czechosłowacja, [w:] tejże, Siedem nieprzyjemnych sztuk teatralnych…, dz. cyt.

[11] Mała skala odbija dużą, [z M. Sikorską-Miszczuk rozmawia J. Wichowska], „Dwutygodnik” nr 21/2010; źródło: https://www.dwutygodnik.com/artykul/799-mala-skala-odbija-duza.html, dostęp: 31.07.2022.

[12] Izolacja i włóczęga, [z M. Sikorską-Miszczuk rozmawia A.L. Piotrowska], 02.2021; źródło: https://zaiks.org.pl/artykuly/2021/luty/izolacja-i-wloczega-rozmowa-z-malgorzata-sikorska-miszczuk, dostęp: 26.07.2022.

[13] M. Sikorska-Miszczuk, Śmierć Człowieka-Wiewiórki, [w:] tejże, Siedem nieprzyjemnych sztuk teatralnych…, dz. cyt.