„Gdzieś, całkiem niedaleko są miasta, a w nich domy, gdzie żyją ludzie, którzy tak jak wszędzie kochają się , tańczą, pracują, wychowują dzieci, kłócą się i płaczą. I nagle domy walą się pod bombami, miasta płoną (…) Masowe groby, błoto, głód, a potem bezdomność i pustka”.

Przedstawienie „Arka” przypomina, iż żyjemy w epoce uciekinierów, wędrowców włóczęgów, nomadów, którzy przemierzając kontynenty ogrzewają dusze wspomnieniami duchowego czy etycznego, niebiańskiego czy geograficznego, prawdziwego czy urojonego – domu.  Jego symbolem w spektaklu jest wielki uskrzydlony statek – wielopoziomowa , ruchoma scena – nowe wcielenie Arki Noego, która, gdy przymkniemy oczy, może przeobrazić się w łódź Eneasza, Mayflower czy skleconą z gumowych pontonów kubańską tratwę dryfującą ku wybrzeżom Florydy” – piszą o swoim spektaklu autorzy.

„Ósemki zapraszają nas na Arkę, którą współcześni wypędzeni z ojczyzny płyną, bo chcą znów nauczyć się marzyć, nauczyć się wierzyć w przyszłość. Lądem, do którego przybiją możemy być my.” – pisał Andrzej Niziołek

„Teatr zdarza się, kiedy uda się udowodnić jakąś prawdę do tego stopnia, że jest ona niemal fizycznie odczuwalna. Teatr to współuczestnictwo. Rzecz nie w tym, żeby poczuć się jak wygnaniec – to niemożliwe. Ale jakiś rodzaj bólu towarzyszył tego wieczoru i aktorom, i widzom. Ten ból – w teatrze – może mieć oczyszczającą moc. Jak deszcz, który spada na suchą ziemię.” – pisała po spektaklu Ewa Obrębowska – Piasecka.