Historia najgłośniejszego w Europie procesu o czary w ujęciu jednej z najbardziej wszechstronnych polskich reżyserek, Mai Kleczewskiej.

We wrześniu 1632 roku w klasztorze urszulanek w Loudun zaczęły się dziać rzeczy dziwne i przeraźliwe. Dżuma niedawno odeszła, dręczyła miasteczko przez wiele miesięcy. Katolicy walczyli z protestantami zajadle przez 10 lat i choć od religijnych jatek minęło pół wieku, pamięć o nich nie przygasła. Opętanie w Loudun niemal zbiegło się z końcem wielkiej epidemii zdarzyło się w tych samych latach (1632-1640), które widziały wielki poryw rozumu towarzyszący ukazaniu się Rozprawy o metodzie Kartezjusza.

Kapłana, ojca Urbaina Grandiera, proboszcza parafii Sainte Croix, niestroniącego od uciech cielesnych, elokwentnego jezuitę oskarżono o bycie zamieszanym w sprawę zbiorowej histerii rzekomego opętania przełożonej zakonu urszulanek Matki Joanny od Aniołów oraz 16 innych zakonnic.

Rozpoczynają się publiczne egzorcyzmy. Przybierają formę tak spektakularną, ekscytującą i niemal lubieżną, że gromadzą rzesze mieszkańców. Im bardziej okazują się nieskuteczne tym częściej się odbywają i tym dłużej trwają. Sprawą niepokoi się sam kardynał Richelieu. Do Loudun przybywa komisja, na której czele staje baron de Laubardemont.

Oskarżenie rozwiązłego proboszcza Grandiera o rzucanie seksualnych (ergo: diabelskich) uroków na Bogu ducha winne białogłowy wprawiło w ruch potężną machinę. Napędzana głupotą ludzi oraz przepychankami na szczytach władzy kościelnej i świeckiej (z kardynałem Richelieu na czele), doprowadziła do najgłośniejszego w historii procesu o czary, konszachty z diabłem i w efekcie do spalenia na stosie niewinnego – przynajmniej w kwestii czarnej magii – człowieka.

***

Maja Kleczewska przez „Diabły” zadaje niełatwe pytania, ale można odnieść wrażenie, że nie zadaje ich Kościołowi, ale właśnie nam – widzom. Żebyśmy zastanowili się nad niby oczywistymi sprawami, ale tak naprawdę zastanowili, a nie w momencie gdy do nas dotrą, zbyli je machnięciem ręki, bo tak jest łatwiej, przyjemniej. […] to naprawdę wyjątkowy spektakl, jeden z tych mocniejszych i prowokujących do dyskusji.

Tomasz Sknadaj, terazteatr.pl