Daisuke Yoshimoto należy do najznakomitszych tancerzy buto – formy teatru tańca, która narodziła się w Japonii w latach pięćdziesiątych naszego stulecia. Była to zarówno próba zerwania z japońskimi formami tradycyjnymi, jak i obrony przed coraz silniejszymi wpływami masowej kultury zachodnioeuropejskiej. Paradoks butoh polega jednak na tym, że wykorzystuje zarówno elementy tradycyjnego teatru japońskiego (rytualizacja i celebracja gestu), jak i środki wyrazu charakterystyczne dla sztuki performance. Butoh nawiązuje do japońskiej mitologii, ale również do idei wypływającej z „teatru okrucieństwa” Artauda czy z doświadczeń ekspresjonizmu niemieckiego. To jedna z pierwszych prób odsłonięcia ciemnych, graniczących z obłędem cech mentalności japońskiej, oparta na operowaniu silnymi emocjami, prowokacyjnym stosunku do publiczności czy epatowaniu brzydotą.
Daisuke Yoshimoto współpracował z największymi twórcami gatunku: Kazuo Ohno czy Hisayo Iwaki, prezentował swoje spektakle na całym niemal świecie, kilkakrotnie odwiedził Polskę, występując w Warszawie, Łodzi, Krakowie.
– Spektakle butoh nie mają scenariusza, są improwizacjami polegającymi na słuchaniu impulsów własnego ciała. Taniec Yoshimoto miał coś z pierwotnego obrzędu, jego siła leżała w napięciu między bezruchem a konwulsją, w kontraście między zmaganiem się z własnym ciałem a mechaniczną muzyką wojskowego marsza. W finale uwolnione z kostiumu ciało tancerza, jego ekstatyczne ruchy i dramatyczne pozy przykuwały wzrok, a widzowie mieli poczucie obcowania z czymś szalenie intymnym, czymś co znajduje się na pograniczu sztuki i życia, dotyka tajemnicy śmierci. – Agnieszka Fryz-Więcek „Rzeczpospolita”