„Żyją w kamienicy, która mogłaby przytulić się do wzgórza Montmartre, ale naprawdę jest zawieszona pomiędzy niebem a ziemią. Są artystami, birbantami i kochają byc. Jest jeszcze ktoś kto mieszka na śmietniku. Żyją całe sto lat, cały wiek, zanim przyjdzie do nich Pani śmierć. Zmagają się z egzystencjalizmem, marksizmem, głupotą i pragnieniem, czyli z całym tym wielkim zgiełkiem, który stanowi biografie duszy ostatniego wieku. Nie są ekspresjonistami. Nie w sensie wierności pewnemu stylowi sztuki, który wziął za mordę Egona Schiele i jemu podobnych. Są ekspresjonistami ducha. Krzyczą przez sen, a jawy od snu nie odróżniają.
(…) Gdyby można umówić się na wino ze swoim Aniołem Stróżem, gdyby można zagrać partie szachów z Diabłem odpowiedzialnym za nasze pokuszenie….(…)
I tak poukładamy sprawy, aby gwiazdy wróżyły nam przyszłość nie mającą sobie równej przyszłości. Bo my jesteśmy Lampartami i z naszych oczu przedziera dzikość, która nazywamy wolnością.” Tak w programie przedstawiaj ą spektakl twórcy. Krytycy widza w nim „bohaterów, którzy czerpią z życia pełnymi garściami, ale zgodnie ze swymi przekonaniami, dochodząc do pewnej granicy, za którą czai się już tylko pustka”.