Tytułowe bohaterki „Trzech sióstr” – Olga, Masza i Irina, córki wysokiego rangą wojskowego, po śmierci ojca trwają uwięzione na dusznej prowincji, zatopione w fantazjach o innym życiu w Moskwie, która jest dla nich symbolem lepszej, utopijnej rzeczywistości. Rytm ich świata wyznaczają kolejne wojskowe interwencje oraz związane z nimi przyjazdy i wyjazdy lokalnego garnizonu, a w tle opisywanych wydarzeń czai się nadchodząca wojna rosyjsko-japońska i rewolucje 1905 i 1917 roku. Dodatkowo Czechowowskie postaci skrępowane są przez obowiązujące sentymentalne i emocjonalne konwenanse, których zmuszone są przestrzegać. Ta ponadczasowa klisza salonu końca XIX wieku zaowocowała wieloma równie „uniwersalnymi”, kliszowymi odczytaniami dramatów Czechowa.

Twórcom spektaklu zależy na powrocie do pierwotnych założeń autora. To, co przede wszystkim cechuje jego twórczość, to krytyczne spojrzenie na ówczesną sytuację społeczno-polityczną i radykalny sprzeciw wobec hipokryzji, wygodnictwa i głupoty elit nie rozumiejących wagi swojej społecznej funkcji oraz wynikających z niej powinności. Zatopieni w banalnych, uczuciowych problemach bohaterowie Czechowa zasłaniają się nigdy niewprowadzanymi w życie planami, przebrzmiałymi frazesami o wartości pracy i równości społecznej. Ten silnie krytyczny gest autora przejawia się wyraźnie m.in. w jego zamiłowaniu do komizmu, groteski i satyry, w igraniu z gustem i oczekiwaniami widowni – czyli elementami jego pisarstwa zaskakująco często pomijanymi w dotychczasowych realizacjach teatralnych.

Imperium rosyjskie pod koniec XIX wieku, a więc w swojej schyłkowej fazie, było ostoją konserwatyzmu zwalczającego wszelkie ruchy wolnościowe zagrażające tradycyjnemu, monarchicznemu porządkowi władzy. Policja polityczna i cenzura zwalczały przejawy krytycznej wobec caratu działalności wolnościowej. W salonach rosyjskich elit panowała atmosfera stagnacji wynikająca po części z poczucia komfortu spowodowanego stabilizacją ekonomiczną, a po części z wszechogarniającego poczucia niemocy. Podobną sytuację znajdujemy u Czechowa.
Jędrzej Piaskowski przygotował w lubelskim Teatrze Osterwy spektakl groteskowy, ale wagi ciężkiej. Jego „Trzy siostry” to przedstawienie o przemocy upychania dzisiejszego życia w anachroniczne formy. Czy Czechow znów wraca do centrum polskiego teatru? (…) Rosyjski klasyk wraca bowiem nie tylko jako specjalista od gry ze sztywną konwencją, ale i przedstawiciel określonej społecznej refleksji, uznawanej często za przebrzmiałą. Tymczasem nowe amerykańskie seriale i młodzi polscy muzycy czy artyści internetowi eksplorują (Czechowowskie przecież) tematy porażki, niemocy i przygnębienia, rewers kapitalistycznego kultu sukcesu, spełnienia i osobistego rozwoju.
Witold Mrozek, Gazeta Wyborcza

Początkowo wydaje się, że mamy do czynienia z klasyczną adaptacją „Trzech sióstr” – słyszymy kwestie żywcem wyjęte z dramatu i bohaterowie są ubrani w kostiumy z epoki, a jedyną ekstrawagancją jest kolorowa, symboliczna scenografia i przerysowany sposób gry. Im dalej posuwa się akcja i im więcej postaci wychodzi na scenę, tym bardziej jesteśmy przekonani, że reżyser sobie kpi. W żywe oczy kpi z naszej jedynej słusznej interpretacji Czechowa, z naszych oczekiwań wobec teatru instytucjonalnego, a przede wszystkim z naszej potrzeby wyjścia ze spektaklu „z czymś”. Piaskowski wydobywa z bohaterów to, co czyni z nich typy, maksymalnie wzmacnia te cechy, co chwilę popadając w przesadę, za nic mając psychologizm i niuanse. Dzięki temu Czechow niespodziewanie staje się prawdziwie prześmiewczą, groteskową satyrą, której nie sposób oglądać „na poważnie”.
Ewa Jemioł, Dziennik Teatralny Lublin