Dwie średniowieczne łachudry, zagubione w czasie wybierają się w podróż. Jeden jest mnichem, drugi pierdkiem, jakich każda epoka dostarcza w nadmiarze. Ostatnią noc przed wypłynięciem spędzają w gospodzie. Obok gospody przebiegają dwa trakty. Na jednym podskakuje kareta, którą podróżuje panienka lekkich obyczajów (lekkie, nielekkie, ale przecież zawsze obyczaje). Na drugim to prawda, że w innym czasie, jedzie pociąg. Ich drogi się spotykają. W pierwszej wersji scenariusza nie spotkały się, ale spektakl był zbyt krótki i ktoś mógłby pomyśleć, że nie mamy nic do powiedzenia. Co do średniowiecza, to jest to długi okres w historii kultury odznaczający się wyjątkowym brudem. Jeśli dodać do tego snujące się po lasach smoki o zapadłych bokach, prymitywną koncepcję przestrzeni teatralnej w postaci mansjonu i jakąś zadziwiająca skłonność do pędzlowania świętych na wszystkich nie zamalowanych ścianach, to chyba usprawiedliwia naszą fascynację tą epoką.

– Spektakl pełen jest aluzji, cytatów i odwołań do historii, sztuki oraz literatury; przemieszane zostają nie tylko czasy, ale rekwizyty i postacie; obok kadzidła – coca-cola, obok powozu kolej żelazna, obok scholastyki Goethe. A wszystko to doprawione doskonałym dowcipem, trafnym i oczywiście niegłupim, o specyficznej „wielopoziomowości” komizmu – Dorota Mrówka „Opcje”